Jak było w przedszkolu?

Jak co dzień odbieram Adasia z przedszkola. Ciekawa jestem jak Mu minął dzień, czego doświadczał, czego się nauczył. Ile bym dała za jakieś dobre pytanie, które sprawi, że moje dziecko zechce podzielić się ze mną tym, co ma w głowie. Nie mam go niestety, więc pytam: Adasiu jak ci minął dzień? Dobrze, ale nie mogę ci powiedzieć, bo to tajemnica – odpowiada. W domu nie wracamy już do tych słów, ale w inny sposób udaje mi się rozwiązać zagadkę.
Adaś ciągnie po podłodze duży worek z drewnianymi klockami. Zaczyna budować tort urodzinowy. W połowie pracy patrzy na mnie i mówi: Nie zaprosimy Michała na moje urodziny! Acha… – odpowiadam. Bo on dziś sypał na mnie piaskiem, a ja tego nie chciałem i płakałem.
Codziennie widzę jak moje dziecko pokazuje mi swój świat w zabawie. Im bardziej prosta, niestrukturalizowana zabawka, tym więcej pola do nadawania własnych znaczeń i tworzenia osobistych symboli. Cudowne jest to, że ten klocek tylko przez chwile był tortem, żeby Adaś mógł podzielić się ze mną tym trudnym dla niego wydarzeniem. Po chwili zamienił się w łódź, potem w dom, potem w auto…